OBŁOK

Jak będzie wyglądał koniec świata? Gdzie się zbierzemy, by przywitać Jezusa przychodzącego w swej chwale i potędze? W Dolinie Joszafat? (por. Jl 4, 2) Czy najlepsze telewizje pokażą transmisję z tego wydarzenia?

Różne pytania mogą nam się nasuwać, gdy myślimy o tym, co będzie na końcu czasów. Na razie wiemy, że ten koniec będzie. A kiedy i jak, to do końca czasów będzie tajemnicą. Pamiętam z dzieciństwa, jak opowiadaliśmy sobie o różnych strasznych rzeczach, które mają być na świecie. Najbardziej pikantne były opowiadania starszego rodzeństwa, które chyba czasem za największy punkt honoru stawiało sobie totalne nastraszenie rodzeństwa młodszego. Mówiło się np. o takiej wojnie, że jak coś wybuchnie, to z każdego człowieka zostanie tylko cień. Dziecięce opowiadania opowiadaniami, ale to ponoć prawda, że na ziemi jest tyle broni masowego rażenia, że niejedna planetę Ziemia można roztrzaskać w kawałki.

Adwent. Poczekalnia przed gabinetem z napisem Rozkosze i Radości Świąt Bożego Narodzenia. Naprawdę czekamy? Porządkujemy życie? Ruszyliśmy się, żeby żyć ciut piękniej? Przymierzamy się do przebaczenia i przyjęcia przebaczenia od kogoś w wigilijny wieczór? Dziś w szkole dzieci powiedziały, że to najgorsze w Święta, jak ktoś nie chce do nas przyjść i gdzieś siedzi obrażony.

Ale Adwent, to też poczekalnia na koniec świata, na chwilę naszej śmierci. Zobaczyć Boga twarzą w twarz. Niesamowite. Jak bardzo Bóg szanuje naszą wolność, że pozwala niektórym nie wierzyć w to, że po śmierci stajemy przed Nim na sąd z miłości. Nic nie tracimy, gdy w to wierzymy. Możemy stracić wszystko, gdy w to nie wierzymy.

Któż z nas nie lubi patrzeć w niebo? Dzieci często oglądając je mówią: „o, jaka piękna tam chmurka, coś ona przypomina, do czegoś jest podobna…”. Nawet terapeuci polecają, by popatrzeć w niebo, w dal, bo to świetna chwila wytchnienia przy ciężkiej pracy. Niebo niebieskie, błękitne, lazurowe... Z małymi chmurami… Nad jeziorami… Albo nad
morzem, czy nad szczytami przepięknych Tatr… To stamtąd przyjdzie Pan. To tam się uniósł w dzień Wniebowstąpienia. To pewnie stamtąd patrzy na nas okiem swej Opatrzności.

Dzisiaj Pan przychodzi przez łaskę. Łaskę: życia, zdrowia, pracy, zaufania ludziom, miłości i przyjaźni z nimi, sakramentów świętych… Niesamowitą łaską Pana jest to, że coś, co było źle w naszym życiu, raptem staje się piękne, Boże i błogosławione. Raptem, choć długo o to prosiliśmy, umartwialiśmy się w tej intencji, zależało nam na tym.

Pozwolisz przyjść Panu w konkretniej sprawie swego życia? Adwent, to świetny na to czas. Jeszcze tydzień i jeden dzień. W ostatni dzień istnienia czasu Pan przyjdzie na ziemię w obłoku z nieba (por. 1 Tes 4, 17). Popatrz w niebo, może któryś obłok przypomina Ci coś z Twojego życia, przypomina o przyjściu Pana przez łaskę, której tu i teraz tak bardzo potrzebujesz…

xp